"ciasto miłości"

- mus z owoców marakuji i ciemny biszkopt
Jedno z najlepszych ciastek jakie ostatnio jadłam!
Smak marakuji zostaje na długo w ustach i jest tak słodko nieoczywisty!
Spróbujcie koniecznie w Batidzie


SZLAKIEM WĘGIERSKICH WINNIC! - cz.1 tokajski region winiarski



Jeśli wina węgierskie kojarzą wam się z tanim, słodkim, masowym napojem, dostępnym w każdym sklepie spożywczym. Jeśli tak jak u mnie, wśród waszych ulubionych win do tej pory nie było wina węgierskiego, czas wybrać się na wycieczkę:

SZLAKIEM WĘGIERSKIEGO WINA! 

Nasza zaczęła się od regionu położonego w północno-wschodnich Węgrzech - TOKAJU.



Pierwszy spacer po pustym posezonowym Tokaju zaprowadził nas do niewielkiej winnicy HIMESUDVAR. W ogrodzie, przy stoliku ukrytym pod wielkim drzewem orzecha degustowaliśmy 5 tokajskich win:
  
Furmint 2012 - wytrawne
Szamorodni 2006 - wytrawne
Koverszolo 2009 - słodkie (late harvest)
Zeta 2011 - słodkie (late harvest)
Aszu 2008 Royal 5 puttowe
 



"Oto wino królów i król win" - powiedział Ludwik XIV, gdy książe Franciszek II Rakoczy podarował mu butelkę TOKAJ ASZU.

Zacznijmu więc od ASZU, najwyżej cenionego wina z tego regionu. Swój charakterystyczny smak i naturalną słodycz zawdzięcza tzw. botrytyzacji owoców. Dzięki specyficznym warunkom klimatycznym w regionie tokajskim grona atakuje "szlachetna pleśn" (Botrytis cinerea), która obniża poziom wody, a podwyższa poziom cukru w owocach. 
Potem takie owoce selekcjonuje się ręcznie i tworzy esencję (syrop), która przechowywana w piwnicach nabiera cudnego aromatu i smaku. Wielu Węgrów opowiadało nam o leczniczych właściwościach esencji. Esencja jest jednym ze składników win Tokaj ASZU, obok szczepu Furmint.
Ilość esencji dodanej do pozostałego moszczu z owoców mierzy się w puttonach (cebrzykach). Im większa ich liczba tym Aszu jest słodsze, ale też bardziej esencjonalne, ciemniejsze, a smak bardziej intensywny. Cena też jest oczywiście wyższa, ale warto spróbować kilku o dużej liczbie puttonów żeby porównać. My próbowaliśmy 5 i 6 putonowych i wyjechaliśmy z Tokaju z dużymi zakupami.

Co ciekawe region tokajski to jedno z niewielu miejsc na świecie gdzie produkuje się wina w oparciu o proces botrytyzacji. Warunki klimatyczne są tam idealne. W winach francuskich grona poddane działaniu szlachetnej pleśni oznacza się: séléction de grains nobles.

Bogactwo tego wina jest trudne do opisania polecam spróbować i samemu ocenić!

Słodkie wina tokajskie są najbardziej znane, ale produkowane są tam też wyśmienite wina wytrawne. Ich jakość i smak był dla nas dużym zaskoczeniem. Dlatego musieliśmy dużo próbować :)
Wytrawny Furmint ma bardzo bogaty aromat i smak dojrzałych owoców, pozostając przy tym doskonale kwaskowym.

Zaskoczenie, zachwyt... i głód towarzyszył nam po wyjściu z pierwszej węgierskiej winnicy.
Czas na gulasz albo langosza! :)

Wygrał LANGOSZ.

Przysmak węgierski sprzedawany na każdym rogu jako fast food. Z tym rogiem to może przesadziłam - w Tokaju nie ma tych rogów za wiele :)
Langosz to placek drożdżowy z ziemniakami smażony na głębokim tłuszczu.
Dodatków jest kilka do wyboru, ale te najpopularniejsze to śmietana z czosnkiem i ser.
Ja jako głodomor musiałam oczywiście zamówić langosza ze wszystkim - cebulą, boczkiem, śmietaną, serem i papryką. Pycha!
I wbrew pozorom wcale nie takie ciężkie, węgierskie gulasze przebijają langosza w tym względzie!

 



W samym Tokaju po sezonie nie ma zbyt wielu atrakcji. Wszytskie muzea, restauracje, sklepiki są zamykane bardzo wcześnie. Między innymi dlatego nie udało nam się wejść do najbardziej znanej zabytkowej winnicy Rakoczi Pince, która mieści się w samym centrum Tokaju.
Za to w okolicznych wsiach i miasteczkach można się zgubić na kilka dobrych dni.

Okolice Tokaju najlepiej zwiedzać samochodem, a już idealnie z kierowcą, zeby można było spokojnie degustować wina :) Trasa prowadzi przez piękną zieloną okolicę, między winnicami. Co chwilę zatrzymywaliśmy się żeby podziwiać widoki, zaglądać do winnic i ukradkiem podjadać rosnące tam owoce.



TOLCSVA

Kiedy dotarliśmy do Tolscvy nic nie zapowiadało, że spędzimy tam pół dnia. Miasteczko było dość puste. Zatrzymaliśmy się przy domku z tabliczką BOR MUSEUM (Muzeum Wina).
Zaczęliśmy sami zwiedzać bo nie było tam nikogo kto sprzedawałby bilety, oprowadzał, czy w ogóle zainteresował się tym, że ktoś obcy wchodzi na jego teren.
Kiedy w końcu zjawiła się jakaś osoba odpowiedzialna za wystawę - mówiła tylko po węgiersku.
Mimo, że Polak Węgier dwa bratani... z języka węgierskiego nie da się zrozumieć kompletnie nic.
Już mieliśmy wychodzić kiedy podszedł do nas chłopiec w wieku ok 10 lat i zaczął mówić pięknym british english. Jesteśmy uratowani! :)
Trafiliśmy na węgierską rodzinę, która mieszkała przez jakiś czas w Anglii. Chłopiec wytłumaczył nam, że są tu z Merem miasta, który oprowadza ich po Tolcsvie opowiadając jej historię. Zaprosili nas do wspólnego zwiedzania. Mer pokazał nam dworek odrestaurowany po II wojnie światowej, w którym obecnie mieści się szkoła. Opowiadał wzruszające historie każdego pomieszczenia, parkietu, kryształowych luster... Najbardziej utkwiła mi w pamięci historia sali balowej. Mer pokazał nam ubytki w parkiecie. Dziury jakby ktoś wyrąbał kawałki siekierą. Okazało się, że rosjanie trzymali tam konie...robiąc z sali balowej stajnię. Ech...

Jak można było przewidzieć skorzystaliśmy z okazji znajomości najważniejszej osoby z miasteczku i poprosiliśmy o pokazanie nam winnicy wartej odwiedzenia.




OREMUS

W porównaniu z wcześniej odwiedzoną Himesudvar, ta winnica była dużo większa, a zwiedzanie jej miało nam zająć jakieś dwie godziny. Oremus to miejsce z wieloletnią tradycją, którą kontynuuje teraz hiszpański właściciel. Winnice zajmują 115 hektarów, a podziemne piwnice ciągną się kilometrami.
 

Zanim mogliśmy skosztować win produkowanych przez Oremus czekało nas wiele atrakcji. Przejście przez proces produkcji wina, opowieść o technologiach, szczepach i rocznikach.
Najlepsze czekało jednak pod ziemią :)

Na szczęście obsługa była przygotowana na długie spacery po piwnicach gdzie temperatura nie przekraczała 14 stopni. Kożuchy bardzo się przydały!



Piwnice robią takie wrażenie, że szybko zapomina się o zimnie. Zapach drewna beczek połączony z zapachem owoców. Wszystko pokryte jest pierzynką czarnej pleśni, która jest oznaką, że piwnica ma idealne warunki do przechowywania wina. Tutaj traci się poczucie epoki, kiedy człowiek uświadamia sobie, że ta piwnica wyglądała tak samo pięć, dziesięć ale i pięściesiąt lat temu.
Dodatkową atrakcją jest mini muzeum stworzone przez właścicieli. Można tam podziwiać butelki nawet z 1920 roku.
Nowsze roczniki są umieszczone w kolejnych korytarzach, podświetlone tak aby idealnie podkreślić piękną złotą barwę ASZU. Węgrzy mówią nawet o tym winie "płynne złoto"








Degustacja win Oremusa też odbywa się tutaj pod ziemią - w specjalnie przygotowanej sali.
Kiedy tylko spróbowaliśmy już wiedzieliśmy, że nie wyjdziemy bez kilku butelek :)
Oprócz doznań smakowych to też bardzo przyjemne wrażenie wizualne. Zaczynając od najbardziej wytrawnego Furminta, przez Late Harvest, aż do najsłodszych ASZU 5 i 6 puttonowych. Pięknie zmienia się też barwa i esencjonalność win.



A co najlepiej podkreśla smak Tokaj ASZU?
Gęsia wątróbka, której mieliśmy okazję spróbować w uroczej artystycznej restauracji w Tolcsvie - OS KAJAN.
Najlepsze foie gras i pieczona w winie wątróbka jaką jadłam. Aż żałowaliśmy, że nie spróbowaliśmy innych dań. Polecam! Sprawdźcie koniecznie!





Zwiedzanie tokajskiego regionu winiarskiego zakończyliśmy w jednej z największych winnic w okolicy - DISZNOKO. Winnica jest tak pięknie położona, że trudno ją przegapić jadąc samochodem. Kremowe budynki na wzgórzach z równiótko posadzonymi winoroślami wyglądają uroczo. W jednym z budynków mieści się restauracja, którą polecali nam mieszkańcy Tokaju. Jak widać na załączonym obrazku również tu degustacja skłoniła nas do zakupu.




 







 




I pomyśleć, że to był dopiero pierwszy etap naszej węgierskiej wyprawy. A nasze bagaże powiększyły się o kilka butelek "ciekłego złota" :)

Następny przystanek Eger - stolica czerwonego wina Egri Bikaver ("bycza krew").
Ale o tym już w następnym poście.