Gruzińskie winko najlepiej smakuje z lokalnymi piklami, tak jak w tej przemiłej knajpce w Sighnaghi. Uroczym miasteczku w Kachetii nieco przypominającej Toskanię. Miasteczko jest położone wysoko, skąd roztacza się cudny widok na daleki Kaukaz.
Tam też mogliśmy na festiwalu sera i wina, nie tylko popróbować, ale też zobaczyć jak powstaje wino.
Od wizyty w winnicy i własnoręczne zbieranie winogron po degustacje.
Potem mogło być już tylko lepiej... uświadomiono nam co to CZACZA domowej roboty. Chociaż słowo świadomość i Czacza w jednym zdaniu nie powinny być używane :)
Najprościej mówiąc Czacza to winiak, który powstaje z resztek winogron, pestek, które powstały w wyniku produkcji wina. O procentach nie wypada mówić.
Taką Czaczę prawie każdy pędzi tam w domu. My mieliśmy okazje być i degustować Czaczę u bardzo sympatycznego Pana, którego "pracownia" a zarazem spiżarnia wyglądała tak:
A gdzie wino było najlepsze?
Zdecydowanie w Tsinandali. I to wino chyba nadal pozostaje tym ulubionym gruzińskim!
Tam próbowaliśmy win nie tylko w podziemnych magazynach, ale też przechadzając sie z kieliszkiem w ręku po alejkach pięknego parku.
Największe wrażenie zrobiła na mnie winnica do której trafiliśmy przypadkiem.
Jeszcze zamknięta, przed sezonem, dopiero co przygotowana na wizyty turystów. Zawiózł nas tam kierowca, który twierdził, że nie pożałujemy. I było warto.
Z ciekawostek dotyczących kierowcy i jego starego opla vectry: dowiedzeliśmy się, że oszczędna jazda to w Gruzji znaczy coś więcej niż w Polsce. Ponieważ droga do winnicy była położona w terenie pagórkowatym Pan Kierowca za każdym razem kiedy się rozpędził po prostu wyłączał silnik. A my niemądrze przez pierwsze pół godziny uważaliśmy, że albo nagle auto zaczęło tak cicho jechać, albo jest tak zepsute, że samo się wyłącza co jakiś czas.
Dojechaliśmy!
Winnica Khareba to prawie 8km tuneli, w których przechowywane jest wino! Oprócz wyśmienitych win, klimat tej winnicy, z jej labiryntami i korytarzami jest nie do zapomnienia. No chyba, że ktoś zbyt długo degustuje :) My wyjechaliśmy zaopatrzeni w dwa winka: Saperavi i Mtsvane.
I na koniec winnica, z której wina można kupić w Polsce - Kindzmarauli
Wizyty w tej winnicy nie polecam osobom o słabej głowie :) Ponieważ tam degustacja każdego gatunku wina polega na wypiciu całego kieliszka nalanego prosto z wielkiej kadzi. Kiedy się ociągamy Pan, który nas oprowadza śpieszy z pomocą. Każe dopijać natychmiast bo w ręku trzyma już kolejne wyśmienite wino do skosztowania.
Wrażenia i zapach unoszący się w winnicy - bezcenne.
Z zapakowanymi 6 butelkami wina, wrócilismy do Polski. Teraz zostały już same butelki.
Ale pisząc to sączę sobie Kindzmarauli... kupione w Polsce, ale smak cudownie oddaje klimat Gruzji.
Moje ulubione? TSINANDALI i BADAGONI Kachetian Noble!